Etykiety

wtorek, lutego 28

Okoliczności pierwszej elekcji, Anna Jagiellonka


Można się zastanawiać, w jaki sposób kobieta znalazła miejsce w lidze mężczyzn. Ktoś powie; to bez sensu! Ktoś inny zapyta; ale jak to?

Otóż sprawa tylko pozornie wydaje się niedorzeczna. Przyjrzyjmy się prostym faktom; w roku 1572 Ania była dojrzałą, 49-letnią kobietą. Spośród wszystkich swoich sióstr, którym szczęśliwie udało się dożyć przynajmniej wieku pełnoletniego, nigdy nie poślubiła żadnego mężczyzny. To niespotykane, jeśli chodzi o trendy dynastyczne tamtych czasów. Córki królów były wówczas cennym towarem eksportowym; za ich sprawą można było wchodzić w koligacje z innymi rodami. Po co? Otóż otwierało to drogę w przyszłości dla pretensji do tronu zagranicznych mocarstw. Same plusy. Dlaczego w takim razie notowania Anny na giełdzie dynastycznej nie były zbyt wysokie? Przyczyn może być wiele. Wniosek jednak nasuwa się sam;
I to właśnie z tym faktem wiązał się cały ambaras. Otóż, jaka Anulka by nie była, wciąż miała swoich zwolenników. Jak to u nas, tymczasowych, ale jednak. Największym poparciem cieszyła się pośród prominentów z Mazowsza. Co to oznaczało? Ano, w trakcie zbliżającej się elekcji miała przy sobie znaczną część elektoratu. Bo wiedz, drogi czytelniku, że już w piętnastym wieku nasza frekwencja wyborcza nie była zbyt imponująca. Rzecz w tym, że wówczas działo się to z przyczyn czysto pragmatycznych. Miejsce wiekopomnej, tzw. pierwszej wolnej elekcji znajdowało się na Mazowszu. To dlatego lokalni możni mieli najwięcej do powiedzenia, obok stałych bywalców politycznego życia, jak chociażby Jasiu Zamoyski.

W związku z tym szybko wyszło na jaw, że to właśnie Anula Jagiellonka będzie rozdawać karty. I w rzeczy samej, rozdawać próbowała. Bo sprawy miały się tak, że znudziło jej się już staropanieństwo. Sprawy RP zostały zepchnięte na dalszy plan; lekarze mogli poczekać, stadion narodowy mógł poczekać, a kwestie emerytów zwyczajowo zwalono na barki przyszłych pokoleń, wydłużając okres pracy. Bo Anna postanowiła się ożenić. Z kim? Z przyszłym królem, rzecz jasna.

Jej marzenia zostały wykorzystane przez Jeana de Monluc, który zajmował się w tamtym czasie kupowaniem głosów dla pewnego francuskiego transseksualisty. Otóż wspomniany pan de Monluc przekonał naszą Anię, że jego mocodawca (niejaki Henri de Valois) nie pragnie w świecie niczego bardziej, niż zdobycia jej ręki.

Anna, jak przystało na Jagiellona osoba światowa, znała predyspozycje seksualne francuskich włodarzy. Z tym większą ochotą więc dała się wciągnąć w knowania francuzów. Niestety, młody i zapalczywy Henri de Valois, lub Henryk Walezy, był zmuszony wycofać swoją propozycje matrymonialną. Przyczyną była jak zwykle polityka, która często krzyżuje szyki prawdziwej miłości. Co się stało? Henryk Walezy, bohater nocy św. Bartłomieja otrzymał wyróżnienie od samego Grzesia XIII. Stawiało go to w świetle stronnika katolickich konserwatystów. W tej sytuacji nie mógł wyłamać się z szeregu i poślubić osobę co najmniej niepewną, jeśli chodzi o płeć.

Jak więc widzisz drogi czytelniku, musieliśmy czekać trochę ponad 400 lat na pierwszego geja w rządzie.

4 komentarze:

psd.kram.ana pisze...

To co ją uczyniło godną wstąpienia do LHD? Bo uniknęła ożenku z domniemanym gejem? (którym raczej nie był)

Nieznany Publicysta pisze...

To proste. Była gwiazdą, celebrytką sezonu na misia, doby XVI-wiecznej gry o tron. I jednocześnie, jak wspomniałem w notce, osobą tajemniczą. Dlaczego? Ano, ze względu na balansowanie pomiędzy byciem kobietą i mężczyzną. Lub raczej; damą i dżentelmenem. Historycznym dżentelmenem, właśnie.

psd.kram.ana pisze...

gwiazdą? Była koniecznością, biletem wstępu na tron polski. Była cenna, bo płynęła w niej krew Jagiellonów. Ale czy to czyni z niej gwiazdę? W takiej sytuacji każdą kobietę "dobrze urodzoną" można nazwać gwiazdą. A to były przede wszystkim narzędzia do produkowania potomków. Nie każda była Marią Gonzagą, a ona była gwiazdą.

Nieznany Publicysta pisze...

Do Miśki być może jeszcze dojdziemy, w następnym abecadle. Co do Anki; kwestia punktu widzenia. LHD opiera się na subiektywnych spostrzeżeniach. Dla mnie, nasza infantka przyłożyła rękę do powstania kuriozalnej sytuacji i wyszła na tym jak Arłukowicz na reformie zdrowia. Wspomnę o tym, przy omawianiu postaci Stefana Batorego.